Jego filmy są wyjątkowo ordynarne w języku mówionym. Zupełnie niepotrzebnie, Przeklina ten, komu brakuje słów. Historie są nośne i bronią się bez tego. Szkoda ich na rynsztok.
Rażą też inne rzeczy: szpan, kicz, upodobanie do slow-motion. Znów są to zupełnie niepotrzebne fajerwerki, które tylko spowalniają narrację i napawają się same sobą: o patrzcie, jakie to piękne. Rynsztok to rynsztok. Kręć to na zimno. Jak Krzysztof Krauze.