Chyba możemy to tłumaczenie, dać na podium. Albo przynajmniej w top 10 ,najgłupszych tłumaczeń w historii. Ptaki nocy XD
Przyznam, dziwnie to brzmi, powinni nie tłumaczyć w ogóle (w sumie to bliźniaczo podobna sprawa jak z SS: część tytułu mija się z oryginałem) ale bez przesady żeby wrzucać to do jakiejś top dychy. Historia zna już gorsze przypadki.
Ludzie, których życie polega na napieprzaniu się ze wszystkiego i wszystkich dookoła nie będą przecież sprawdzać takich rzeczy. Są ponad to. Spróbuj im wytłumaczyć, że nie ma czegoś takiego jak tłumaczenie oryginalnego tytułu, że są tytuły na dany kraj. Liczy się tylko hahahihi.
Po prostu wg Mnie głupotą jest tłumaczenie na siłę każdego tytułu na język polski !!!
Niektóre tytułu w naszym kraju, zwłaszcza filmów na podstawach komixów powinny zostawać w oryginalnym języku angielskim.
Ok, to teraz takie pytanie. Czemu tylko zostawiać te w języku angielskim? To jakiś uprzywilejowany język? A co np. z komiksami po Francusku, np. Asterix i Obelix? Czemu nie zostawić w oryginale "Astérix et Obélix contre César", tylko tłumaczyć? Czym to się różni od tytułu po Angielsku? Albo "Lucky Lucke" z 2004 roku? W oryginale było "Les Dalton". itd.
Dlaczego zawsze są przeciwnicy tłumaczenia tylko tytułów z angielskiego na polski? Albo tłumaczymy wszystko, albo nic. Bo takie wybieranie co komu pasuje, jest trochę słabe. A i tak 90% argumentów przeciwko tłumaczeniu jest "bo po Angielsku brzmi lepiej".
A tam francuski, zakażmy tłumaczenia z japońskiego ;) Także żadna "Czarodziejka z Księżyca" czy "Sailor Moon", tylko "Bishōjo senshi Sērā Mūn" :D Zasada, rzecz jasna, powinna działać w drugą stronę i "Wiedźmin" powinien pozostać "Wiedźminem" niezależnie od języku. "Witcher"? Nice try, ale nie... Macie sobie łamać te swoje amerykańskie języki na polskiej fonetyce :D
Co do samej dyskusji to jest jakiś dobry argument za tym by zostawiać tytuł w języku angielskim? Ja rozumiem, prawie wszyscy młodzi znają ten język, ale no właśnie... "prawie" robi wielką różnicę. Poza tym nie można dla zaspokojenia widzimisię zamykać się na inne grupy wiekowe. 50-latek to taki sam widz jak nastolatek, a nawet lepszy, bo ma pieniądze.
A tak na marginesie, czemu tłumaczenia zawsze budzą takie emocje? Zgoda, jak poszaleją i zrobią z "Dirty Dancing" "Wirujący Seks" to można się popukać w czoło, ale tak? "Ptaki nocy" po jedno nie jest złym przekładem, po drugie funkcjonuje od dawna. Zresztą, skąd u naszych domorosłych znawców takie ciśnienie na dosłowne tłumaczenia? Tłumacz świadomie odbiegnie od oryginału, bo "Ptaki drapieżne" brzmiałyby jak film przyrodniczy i ludzie zaczynają świrować... o co kaman?
Skoro wszystko albo nic to rozumiem, że powinniśmy mieć Żelaznego Człowieka, Świetnegoczłowieka i Nietoperzoczłowieka? Jak zawsze przy skrajnych rozwiązaniach dochodzi się do debilnych wyników ale po co komu złoty środek. Zgodzę się, że "Ptaki Nocy" nie są akurat tragicznym tłumaczeniem ale ogólnie w przypadku filmów opartych na komiksach mamy do czynienia z tłumaczeniem tytułów które w świadomości grupy docelowej funkcjonują w oryginalnym brzmieniu, a ich tłumaczenie doprowadza często do łamańców językowych zmieniających sens tytułu. Czasami trzeba podejść rozsądnie do sprawy i odpuścić tłumaczenie gdy jest to względniejsze dla filmu.
Niestety, ale o ile w przypadku komiksów, liczy się tylko grupa docelowa, czyli czytelnicy, o tyle w przypadku filmów (zwłaszcza tych wysoko budżetowych), liczą się widzowie ogólnie. Dystrybutor nie może sobie pozwolić na stratę widzów, tylko dlatego, że grupka nerdów woli tytuł w oryginale.
Mnie osobiście też często nie podobają się Polskie tytuły, jak np. "wojna bohaterów", ale nie robię z tego nie wiadomo jakiej afery. I tak zawsze oglądam w kinie z napisami i tytuł wyświetla się w oryginale, więc mnie to nie razi. Na prawdę nie rozumiem, czemu ludzie tak się rzucają o tytuły jak właśnie "ptaki nocy", jakby przez taki tytuł ich życie straciło sens, bo na plakacie nie będzie widniało "birds of prey", a "ptaki nocy".
Czemu poprzestać na tytule? W ogóle nie tłumaczymy filmów. Żadnych lektorów, napisów i dubbingów - przekład ma to do siebie, że nigdy w 100% nie odda oryginałów. Ja oglądam filmy tylko po angielsku i byłoby to bardzo dobre rozwiązanie. Żal mi tylko ludzi, którzy angielskiego nie mieli dane się uczyć, bo za ich czasów uczyli w szkole np. rosyjskiego, ale sami są sobie winni. Mogli się uczyć w wolnym czasie sami.
A na poważnie: Twój argument jest wyciągnięty z czterech liter i bez sensu.
Słusznie, ale ja mając zdanie o polskiej kinematografii pójdę krok dalej, w ogóle nie oglądajmy filmów.
A japońskie czy francuskie filmy po jakiemu oglądasz? Żal mi, że nie znasz japońskiego i francuskiego ale jesteś sam sobie winien. Mogłeś się uczyć japońskiego w czasie wolnym.
Po pierwsze: temat sprzed dwóch lat? Serio?
Po drugie: tylko dziecko nie zrozumiałoby sensu mojej wypowiedzi, więc żeby ci nie zrobić krzywdy udam, że tego komentarza w ogóle nie napisałeś.
a niby to z jakiego powodu wrzucać tytuł "Ptaki Nocy" do Top10 Najgłupszych tłumaczeń w historii? przecież to więcej niż dobre tłumaczenie. nie da się tego już lepiej przełożyć. przecież dla polskich geeków pod tą właśnie nazwą zawsze znany był i będzie team Harley Queen & Huntress & Black Canary.
to już na serio zakrawa na prawdziwą paranoję. owszem, jest wiele przypadków idiotycznego przekładu na j. pol., ale bez przesady.
Harley Quinn nigdy nie należała do Birds of Prey.
BoP to była drużyna założona przez Barbarę Gordon (Batgirl) po tym jak Joker ją postrzelił, w wyniku czego wylądowała na wózku inwalidzkim. Została wtedy Oracle, komputerowym specem dowodzącym m.in. Black Canary i Huntress zza monitora.
W filmie zamiast zamiast Barbary będzie dziewczyna Jokera. Wspaniale.
kurde. masz rację. dziękuję za wyprowadzenie z błędu.
ja osobiście nigdy nie lubiłam Batgirl ani też Harley Quinn, ale sam film chętnie obejrzę. lubię dziewczynę Jokera tylko w wykonaniu Margot Robbie.
Jeśli poszperać to znalazłyby się gościnne występy Harley u BoP, ale masz rację. Nigdy nie była w podstawowym składzie, ani tym bardziej nie była członkiem założycielskim. Osobiście pasuje mi ona do tej roli jak Cyborg do Big 6 JL. Ale to akurat była decyzja powielona z New 52...
Wina za to tłumaczenie spada na typa który tłumaczył Birds of Prey 2002, ktoś uznał że warto powielić tego raka
Prey po ang. to nic innego jak ofiara/zdobycz/łup.
Biorąc pod uwagę łączność z birds (w tym przypadku ptaszyny) i faktem, że to film o twardych laskach można by się pokusić o kreatywne tłumaczenie:
Drapieżne ptaszyny
Łup dla ptaszków
Trzeba jednak pamiętać, że zbitka birds of prey oznacza też tyle, co ptaki drapieżne. Nie wszystkie zaś ptaki aktywne w nocy są drapieżne.
Podium? Mało w życiu widziałeś ;) Do ligi Fredzi Phi-Phi Ptaszkom daleko. A co do tłumaczenia to ciężko przełożyć "Birds of Prey" na polski w sposób dosłowny i zachowujący komiksowy sznyt. Poza tym to nie wymysł dystrybutora, "Ptaki Nocy" funkcjonują od dawna.
PS. Od kiedy jedynym słusznym przekładem jest przekład dosłowny?
najlepsze jest tłumaczenie ostatniego zdania... hold it for me, will ya? a mówi - wyrzucisz to? no ba! wtf...
Dla komiksiarzy, szczególnie tych obeznanych z angielskim Birds of Prey by wystarczyło. Ale kino nigdy nie było tylko dla komiksiarzy. Główny dochód z filmów nadal pochodzi od przeciętnej publiki szukającej po prostu rozrywki. Dla przeciętnego, polskiego widza Birds of Prey nic nie mówi, a jeżeli nie jest obeznany z angielskim to pewnie nie będzie potrafił poprawnie wypowiedzieć nazwy, a co dopiero zapamiętać. Dlatego tytuły filmów - szczególnie te składające się z więcej niż jednego członu - trzeba tłumaczyć. I teraz pytanie, jak lepiej przetłumaczyć Birds of Prey? Chyba się nie da, bo jest to na tyle abstrakcyjna nazwa że każde inne tłumaczenie wypadłoby jeszcze bardziej kuriozalnie.
Ten jest do zaakceptowania bo pasuje do fabuły filmu. Zobacz GRINGO u nas pt RAZ SIĘ ŻYJE.
W takich sytuacjach cieszę się, że skończyłam tłumaczenia z filologii angielskiej, bo ja wiem, czemu taki tytuł, a ignoranci siedzą i się hihrają, a ja z nich.
Napisał człowiek że jest durne dla niego takie tłumaczenie i się odezwało tysiąc inteligentów za dychę. Od lat filmy tłumaczone są z dupy i gro ludzi to razi.Ale na filmwebie można poczytać opinie filozofów i mędrców co to krok dalej pójdą i nic tłumaczyć nie będą a nawet absolwenci filologii co wybitnie język znają też 5 groszy dorzucili. I chwała tym wszystkim tłumaczom co nie tylko tytuły przekręcają ale całe dekady tysiące filmów przetłumaczyli jak im się podoba chwała im za to bo mają godnych siebie obrońców na tym zacnym portalu z wymaganym wyższym wykształceniem.