Nie czytałem książki na podstawie której powstał ten dość nieudany film. Możliwe, że tam się kryje coś więcej, niż pokazano nam na ekranie. Mimo dobrych chęci i zdolnych aktorów, wyszły bowiem jakieś popłuczyny po „Lśnieniu” skrzyżowane z kolejną i chyba wtórną opowieścią o duchach straszących w wielkim domu.
Swoją drogą - czemu te rzeczy zawsze dzieją się w wielkich domach? Niech ktoś kiedyś nakręci straszaka w bloku z wielkiej płyty. I czemu to zawsze jest to rodzina z małą córką? Zróbcie film o dwóch lesbijkach z kotem! Albo parze hetero z psem. Powtarzalność tego schematu boli.
Mnie ten film się baaardzo kojarzył z ,,Co kryje prawda'' z 2000 r. Może ktoś się troszkę zasugerował? (czy to autor książki czy scenariusza). Z tym, że film z Harrisonem Fordem podobał mi się o wiele lepiej.